czwartek, 5 czerwca 2014

Co to za emigracja bez bloga?

Nie ma nas już w Polsce od ponad miesiąca, najwyższy czas na bloga!


Także tego.. pisanie to wyzwanie, przynajmniej dla mnie, bo do mistrzostwa mi daleko, ale będę stawać na głowie, żeby było ciekawie. Nasze dni póki co są dość spokojne, a następny podobny do poprzedniego, ale trochę ciekawostek, wycieczek, spostrzeżeń już nam się nazbierało, więc zapraszam do czytania! 



O tym dlaczego jesteśmy obecnie na Krecie.



Jakiś czas temu zrodził się w mojej i Michała głowie pomysł wyjazdu. Dość niezależnie myślę, bo u mnie kiełkował parę lat, podobnie chyba u Michała, któremu praca biurowa była nie w smak. Choć dla mnie Warszawa długi czas była cudownym miastem do mieszkania, zaczęłam się w niej nieco męczyć, przez ciągły pośpiech, stres, korki i niezadowolonych ludzi (nawet o 6.15 rano, kiedy jeździłam na poranną praktykę!). Oboje chcieliśmy przenieść się w ciepłe, słoneczne miejsce i wymienić stres na relaks. 



W Nowy Rok stwierdziliśmy, że czas te nasze marzenia/plany emigracyjne wprowadzić w życie i przez kolejne miesiące czyniliśmy odpowiednie przygotowania do wyjazdu. 



Choć może nie było tego wszystkiego bardzo dużo, to wolny kwiecień z pewnością przydał nam się na domknięcie wszystkich spraw i spakowanie walizek, a także krótkie wypady na deskę i do Rzymu, żeby jednak wolnego czasu nie zmienić zbyt wiele! 

Pracę udało nam się znaleźć właściwie bardzo szybko, choć nie była to rewelacyjna oferta, to jednak najlepsza, jaką znaleźliśmy, gdyż nie oznaczała dopłacania do całego przedsięwzięcia, co wydało nam się bardzo korzystne.  

I tak oto 2 maja wyruszyliśmy na Kretę, gdzie Michał zaczął staż nurkowy na divemastera, a ja objęłam swoją opieką biuro szkoły nurkowej w Malii - miasteczku słynącym głównie z szalonych imprez młodych Brytyjczyków, wszędzie warczących quadów, ale też całkiem pięknej i piaszczystej plaży! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz