poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wybraliśmy plażę 120 km od domu - czy odbiła nam palma?

To na pewno! Tym razem dokładnie jak w tytule naszego bloga, dzień spędziliśmy pod palmami i pod wodą w Vai Beach. W Vai bowiem mieści się największy w Europie las palmowy, a plaża w Vai uznawana jest za jedną z najlepszych plaż na Krecie. Postanowiliśmy to sprawdzić. Dlaczego? Bo nas stać! #bogactwo 

A skoro już tyle przejechaliśmy, to będzie też trochę o zwiedzaniu Krety autem. Jeżdżenie po Krecie jest całkiem przyjemne (z perspektywy pasażera), ale też pełne wyzwań (z perspektywy kierowcy). Kto był, ten wie, że Grecy przepisy drogowe mają w głębokim poważaniu, a znaki traktują jako delikatne sugestie, których najczęściej nie uznają za warte zastosowania. Wszyscy się znają, więc lokalna policja Greków puszcza z ostrzeżeniami, a turystów łapie na potęgę. Warto więc zapinać pasy (350 EUR mandatu) i zakładać kask wsiadając na skuter albo quada (175 EUR mandatu), żeby nie zepsuć sobie wakacji niepotrzebnymi wydatkami. Manewrowanie w wąskich uliczkach autokarami jest tutaj na porządku dziennym, podobnie jak trzeci (i czasem czwarty) pas na głównych drogach. Michał zyskał już pewnie +1000 do skillsów rajdowca. Może dlatego sam też rozgląda się na wszystkie strony i podziwia widoki, kiedy prowadzi, bo droga nie jest już dla niego wystarczająco interesująca.. a jest na co popatrzeć! 








I tak rozglądając się na lewo i prawo, jechaliśmy do Vai, które jest praktycznie na końcu wschodniej części wyspy. Gdyby nie ciągłe ograniczenia prędkości i radary jeden na drugim pewnie dałoby się przejechać tą trasę o wiele szybciej, ale niestety z Malii trzeba liczyć ok. 2 godziny. 

Vai (nazwa pochodzi od greckiego słowa vayia, które oznacza palmę, kto by pomyślał!) jest malutką wioską, która znana jest przede wszystkim z palmowego lasu i plaży. Nie ma tam żadnych hoteli, a jedyna restauracja znajduje się w centrum turystycznego zainteresowania, czyli przy plaży. Legenda głosi, że las palmowy powstał dzięki piratom, którzy przypłynęli tu statkami, opędzlowali wszystkie zapasy daktyli, które ze sobą wzięli i, jak na kulturalnego pirata przystało, wyrzucili wszystkie pestki na plażę. Historia grubymi nićmi szyta. Prawda jest taka (co udowodnili psujący całą zabawę z legend naukowcy), że palmy rosnące w Vai są gatunkiem endemicznym i były tam zanim bycie jak Jack Sparrow w ogóle przyszło komuś do głowy. Phoenix theophrasti a.k.a. kreteńśka palma daktylowa występuje właściwie tylko gdzieniegdzie w Grecji i właśnie na Krecie, rośnie sobie do 15m wysokości, a jej owoce niestety nie są zbyt smakuśne, chociaż lokalsi podobno nie wybrzydzają. 

Wjazd do Vai


Urokliwa kombinacja na parkingu: palmy + śmietnik


Sprawdziliśmy. Bez zastrzeżeń.

Widok na plażę z punktu widokowego (w perspektywie las palmowy)

























Widoczki z leżaka cieszą oko

Plaża w Vai została "odkryta" przez hippisów w latach 70-tych, którzy uciekli z Matali (miasteczka na południu Krety, do którego też planujemy się wybrać) szukając nowego schronienia. We wczesnych latach 80-tych Vai pełne było backpackerów, stało się właściwie jednym wielkim polem namiotowym, do tego bardzo brudnym. Żeby ochronić wspaniały las w latach 80-tych obszar Vai został wzięty pod ochronę, hippisów i backpackerów pożegnano, a teren oczyszczono. Unia Europejska przyznała plaży w Vai także Niebieską Flagę - czyli takiego jakby Oskara w kategorii Najlepsza Plaża Ever. 

Mimo że wszyscy ostrzegają przed tłumami na plaży w sezonie, to my tego nie odczuliśmy, pewnie też dlatego, że towarzyszył nam wczoraj straszny wiatr. Trochę popsuł nam plan kilkugodzinnego plażowania sypiąc w nas bez kozery tonami piasku i kamieni (północna część plaży jest bardziej kamienista, południowa bardziej piaszczysta). Niezłomni jednak smażyliśmy się przez jakiś czas dbając o zdrowy rozwój komórek nowotworowych (było po 13), a dla ochłody popływaliśmy też w czyściutkiej, chłodnej wodzie. Blisko brzegu pod wodą można niestety oglądać głównie kamienie i nogi innych pływających. Dla chętnych są także wodne atrakcje, typu banan albo jet-ski. Dla wyjątkowo wrażliwych na piasek są leżaki do wypożyczenia za kilka euro, które chyba jednak lepiej przeznaczyć na zimne piwo z beach baru.

Wracaliśmy trochę niezadowoleni, że wiatr zepsuł nam frajdę plażowania na świetnej plaży, ale co zobaczyliśmy, to nasze i na pewno warto odwiedzić plażę w Vai szczególnie, jeśli już jesteśmy na wschodniej stronie Krety (choć myśląc o wakacjach zdecydowanie nie poleciłabym hotelu dalej na wschód niż w Agios Nicolaos). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz